18.03.2012 16:03
"Idzie wiosna. Będą warzywa"
Pierwsze ciepłe dni wywołały z lasu wilka czyt. motocyklistę. Co najmniej od wczoraj hordy, zjadających dzieci i mordujących ciężarne, motocyklistów wyruszyło na drogi. Zatruwają środowisko, płoszą ptaki i straszą staruszki na przejściach. Tak w skrócie można zobrazować rozpoczęcie się sezonu, przez przeciętnego zjadacza chleba, albo emeryta. Co roku się powtarza ten sam scenariusz i pierwszy ciepły weekend zbiera swoje żniwa wśród motocyklistów. Sam dopiero co wyruszyłem na drogi, jednak przeraża mnie coraz bardziej nasza brać i mam wrażenie, że z sezonu na sezon nie robi się lepiej a gorzej. Wszyscy wiemy i widzimy, że rynek jednośladów w przeciągu ostatnich paru lat rozwiną skrzydła i wznosił się na ciepłych prądach, a nie zapowiada się, aby nagle przyszedł zimny front. Czy to dobrze, jasne że tak. Są jednak również ciemne strony medalu. Zagłębiając się w literaturę przedmiotu wiemy, że na początku każdego sezonu należy się rozjeździć i rozgrzać, bo inaczej łatwo o dzwon.
Zgodnie z wyżej wymienionym wskazaniem odszukałem chyba najbardziej popularne miejsce w stolicy, gdzie jest dużo miejsca na wszelkiego rodzaju ćwiczenia i rozgrzewanie się, czy to się tyczy jazdy w kółko, kręcenia ósemek, albo jazdy na gumie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy w godzinach popołudniowych nie zastałem tam praktycznie nikogo. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że miasto można było pomylić z zakładem cieślarskim, szlifującym metry sześcienne drewna. Moje jakże wnikliwe obserwacje potwierdziły moje domysły, że w mieście panuje motocyklowy armagedon. Zostało zaobserwowanych kilka gum, kilka stopali, co w sumie jakieś straszne nie jest, ale bardziej mnie przeraziło natrętne pałowanie wszędzie i w każdej pozycji. Ja się nie dziwie policji, że wystartowała w ubiegłym roku z tak agresywną kampanią, bo patrząc na to co działo się wczoraj i dzieje się dzisiaj można odnieść wrażenie, że stołeczne szpitale będą mogły założyć warzywniak po tym weekendzie. Ja rozumiem oburzenie na temat tej kampanii, jednak, czy ktoś się zastanawiał nad jej treścią i przyrównał ją sobie do realiów, tak szczerze bez koloryzowania i przymykania oka na różne rzeczy? Ja też się wkurzyłem na formę kampanii, jednak nie można jej zarzucić, że merytorycznie nie miała prawa bytu.
Z tego co widzę, to coraz więcej robi się amatorów dwóch kółek, a co się z tym wiąże, coraz więcej debili wsiada na coraz szybsze maszyny. Skutek jest łatwy do przewidzenia, że niedługo na co drugim skrzyżowaniu będzie krzyż z kaskiem i walenie do odciny, przy każdym przejeździe. Niektórym byłoby bezpieczniej dać broń do ręki, bo ta ma przynajmniej bezpiecznik, w wypadku jednośladów jesteśmy niestety skazani na własną rozwagę i fart, że żaden ułomny w nas nie przypieprzy, bo mu się za mocno odkręciło. Z własnego doświadczenia wiem, że najbardziej w ruchu ulicznym trzeba uważać na innych motocyklistów, a nie puszkarzy, bo dla niektórych z nas przelecenie metr obok kolegi z nadświetlną prędkością to nic takiego, a że to swój to już w ogóle luz.
Komentarze : 8
Może ja się nie znam, ale zastanawia mnie co jest fajnego w jeździe po zatłoczonym mieście pomiędzy puszkami, często wielką zgrają? Wpis rozsądku, oddający rzeczywistość. Odkręcić i do przooooodu.
Taser znasz moje zdanie na poruszony powyżej temat. Z racji zawodu zdejmowałem już kilku motocyklistom (o ile można ich tak nazwać) kask z głowy, a uściślając - z tego co z tej głowy zostało. Najbardziej przykre jest to, że to nie oni zdejmowali ten kask. I teraz ilekroć wsiadam na moto - mam ten obraz przed oczami! Otrzeźwiające.
Naszym (poruszających się na motocyklach) największym problemem jest brak dystansu do samego siebie, swoich umiejętności i do motocykla, który mamy pod 4 literami.
Na ten sezon sobie i wszystkim życzę tyle powrotów ile wyjazdów. Lewa w górę...
Cargo - kiedyś mekka wszystkich fanów street racingu, dzisiaj betonowy plac piknikowy, który w czwartkowe i niedzielne wieczory zamienia się w jeden wielki show off i prezentacje swoich zglebionych, rozpadających się e30 i innego tego typu, króluje dresiarski i lanserski sznyt, plugawy język i wszechobecne prostactwo. W dzień powszedni znajduje się tam dość duży parking, który zazwyczaj jest pusty i pozwala na ćwiczenie czegokolwiek do bólu.
wlasnie, co to za miejsce? :)
Dobry wpis, bo życiowy i prawdziwy. Sezon rozpoczęłam wczoraj, jednak jakoś nie miałam ochoty pałować i odkręcać do granic możliwości swojego sprzęta - w sumie jeszcze chciałabym pojechać na te kilka zlotów które szykują się już w najbliższym czasie i w lato. Zastanawiam się jaka logika w tym żeby przepałować pierwszy dzień sezonu i skończyć na przysłowiowym drzewie albo na latarni. Ani mięśnie po zimie nie przystosowane, ani nasze oko z powrotem do widoku zza blatu nie przyzwyczajone. Kierowcy puch otępiali i nie przyzwyczajeni, że wracamy na drogi. Szerokości wszystkim w tym nadchodzącym sezonie.
Selekcja naturalna !!! Moim zdaniem dobry wpis . Coraz więcej debili wsiada na sportowe , mocne maszyny . I nie panując nad własnymi emocjami i mocą jaką posiada motocykl wyjeżdżają na ulicę . Prędzej czy później taki użytkownik czyt. (NIE MOTOCYKLISTA) Spotka się z rzeczywistością !!
Tyle ode mnie na ten temat ...
a ja bym chetnie pokrecil nawet osemki gdybym mial na czym :/
jakie jest to najpopularniejsze miesce w stolicy?
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (24)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)