23.09.2012 17:02
Święci na drogach......
Jacy to my jesteśmy biedni. Prześladują nas kierowcy samochodów, policjanci, a w szczególności media. Wszyscy nas uważają za morderców, a przecież jesteśmy normalnymi ludźmi. Kiedy czytam takie bzdety to, aż mnie wykręca. Wszyscy są winni tylko nie my sami. Im większa krytyka z innej strony idzie w naszym kierunku, tym my się sami uważamy za bardziej świętych. No proszę Was, jak można być takim hipokrytom. Czy nikt w tym kraju już nie ma kręgosłupa, aby powiedzieć „fakt gościu wymusił pierwszeństwo, ale motocyklista leciał z naddźwiękową i nikt nie miał prawa go zauważyć.” U nas to brzmi raczej tak, „no fakt jechał za szybko, ale żeby od razu wymuszać pierwszeństwo.” Dla mnie takie rozumowanie jest chore i jak ktoś mówi, że motocykliści jeżdżą szybko to z aprobatą przytakuje, bo chyba nikt mi nie jest wstanie wmówić, że motocykliście trzymają się chociażby w połowie tak przepisów drogowych jak kierowcy samochodów. Oczywiście druga strona nie jest święta, chodź przy naszym zachowaniu na ulicy można by tak powiedzieć.
Weźmy np. ostatnią debatę na temat Polaka, który w Anglii leciał 160 km/h na gumie i został za to surowo ukarany, a kierowca samochodu, który spowodował śmiertelny wypadek dostał na „pocieszenie” tylko mandat. Wiele osób się pewnie burzy, że to niesprawiedliwość w biały dzień, tylko zastanówmy się nad faktami. Po pierwsze wypadek jest wypadkiem, czynem spowodowanym nieumyślnie i nieświadomie. Co innego zapierdalanie na gumie 160. To się nazywa tworzenie zagrożenia w ruchu drogowym i jegomość został ukarany za to, że zrobił to umyślnie i z premedytacją. Żeby nie było wątpliwości Pan Guma naraził na utratę zdrowia i życia wszystkich, którzy byli w jego pobliżu. Widzicie różnice? Ja widzę taką jaka jest między dniem a nocą. Nie będę wnikał w szczegóły wypadku, jednak znając życie motocyklista również miał swoje na budziku.
Nie będę już po raz setny roztrząsał tego, że sami sobie zawdzięczamy wizerunek, bo jest grupa osób, która co sezon usilnie nad tym pracuje, a przy okazji posiada przyzwolenie „szarego” motocyklisty. Nigdy nie słyszałem z ust znajomego, aby uskarżał się na to, że ktoś jedzie przez centrum miasta na gumie dobijając przy tym do 180. Prędzej padało z ust coś w rodzaju „dobry kot”. Ciekawi mnie jakby to wyglądało, gdyby całą sytuację przełożyć na realia „samochodowe”. Gdyby każdy kierowca tolerował zachowania typu jazda bokiem po rondzie, puste wydechy w każdym polonezie i rozwijanie 160 od świateł do świateł. Wątpię, aby takie zachowanie zbierało podobny aplauz, jakie zbiera w środowisku motocyklowym.
Ostatnio też ktoś poruszył temat subkultury motocyklowej, w którymś z komentarzy, pod wcześniejszymi wpisami. Muszę powiedzieć, że jest to całkiem ciekawe spostrzeżenie, tylko czy taka subkultura faktycznie istnieje, według mnie chyba nie do końca. Chyba, że autor miał na myśli chamstwo w czystej postaci, co trudno nazwać formą jakiejkolwiek kultury. Kopanie w drzwi, łamanie lusterek, grożenie i tego typu rzeczy są u nas na porządku dziennym, tylko bardziej jestem skłonny uwierzyć w to, że jest to wynik kasku i kombinezonu niż jakiś kanonów stworzonych przez subkulturę. Pewnie podobnie zachowywali by się kierowcy samochodów uzbrojeni w tego typu atrybuty.
Do czego jednak zmierzam? Problem nie tkwi w mediach, ludziach, w kierowcach, bo każdy z nich może być motocyklistą. Problem tkwi w społeczeństwie, edukacji, systemie szkolnictwa i infrastrukturze drogowej. Więc zamiast wieszać psy na wszystkich w około, może należałoby zacząć od posprzątania gówna z własnego podwórka, a nie wytykania go na podwórku sąsiadów.
Komentarze : 3
easyxjrider- pewnie, że wszystko zależy od towarzystwa w jakim się obracamy, jednak mówię tutaj o średniej krajowej, że tak to ujmę. Pewnie są i w moim gronie tacy, którym to nie leży, jednak sami doskonale wiemy, że do świętych nie należymy w związku z czym większość hamuje się od komentarzy. Generalnie rzecz biorąc, uważam że powinno się jak najwięcej gówna sprzątać ze swojego podwórka zanim się zacznie wytykać na sąsiednim. Nie uważam, aby moje zdanie miało cokolwiek do czynienia z samobiczowaniem, bo jestem od tego daleki, jednak myślę, że ten temat w środowisku motocyklowym powinien być poruszany jak najczęściej, bo mimo że są głosy sprzeciwu wobec takich zachowań jakie wymieniłem, w tekście, to nadal w naszym środowisku istnieje ciche przyzwolenie na tego rodzaju wybryki. A jeszcze ogólniej rzecz ujmując sami siebie postrzegamy najczęściej jako ofiary czy to mediów, czy kierowców, czy babć i nikt mi nie wmówi, że w pewnej mierze nie zasłużyliśmy sobie na to. To działa na tej samej zasadzie, jak uważamy, że wszyscy Rumuni to brudasy, a tylko ten kto był w tym kraju, wie że wcale tak nie jest, a wręcz odwrotnie, ale z drugiej strony Rumunia nic nie robi ze swoim problemem z Cyganami, w związku z czym Rumuni mają taką etykietkę jaką mają.
->Metal5000: Masz rację, oto ten, któremu coś tu nie pasuje - znaczy ja. A konkretnie:
Akapit pierwszy:
Jeżeli ktoś jedzie jak popapraniec, to nazywam go popaprańcem, niezależnie od tego, czy porusza się hulajnogą, ciągnikiem siodłowym, czy motocyklem. Podobnie moi znajomi - ale może rozbieżność tutaj wynika z różnic w towarzystwie, w jakim się obracamy?
Akapit drugi:
Facet został ukarany za odwalanie debilizmu na drodze, OK! Ja to popieram. Natomiast dysonans powstaje dopiero w konfrontacji z przywołanym wypadkiem. To, że jest to wypadek (przypadek?) w niczym nie umniejsza kalibru zdarzenia. Kierowca samochodu zabił człowieka - tu nie może wystarczyć "przepraszam, niechcący". Sam zaznaczasz, że nie znasz sprawy, "ale swoje na budziku miał". Swoje, czyli ile? Bo do tragicznego efektu wystarczy 50 (przepraszam, 30 - w końcu to Anglia).
Akapit trzeci:
Jestem szarym motocyklistą i nie aprobuję odwalania debilizmów na drodze, podobnie jak większość moich zmotoryzowanych znajomych. Skoro wśród Twoich znajomych nikt nie sprzedał "zjebki" takim gigantom, a wręcz przeciwnie, to może jest to kwestia niewłaściwego towarzystwa?
A co do odwałek "puszkarzy" - część z nich też by robiła wszystko o czym mówisz (niektórzy próbują), ale po prostu ich samochody w większości się do tego nie nadają.
Akapit czwarty:
Pozostawiając kwestie subkultur wszelakich, kierowcy samochodów też potrafią podobnie się zachowywać, odsetek debili jest w każdej grupie społecznej, zbliżony. Poza sejmem - tam może być więcej.
Akapit piąty:
Zgoda, staram się sprzątać gówna na moim podwórku, w miarę skromnych możliwości. Natomiast nie widzę powodu, dla czego na wytykanie mi tych jeszcze nie sprzątniętych, też nie miałbym użyć palca wskazującego?
Może bez przesady z samobiczowaniem?
Świetnie powiedziane. Zgoda w 100%,ale pewnie znajdą się zaraz ludzie którym coś nie będzie tu pasować.
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (24)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)