Najnowsze komentarze
Mam mieszane uczucia po przeczytan...
twoja stara do: Be cool when wet...
Ale pierdolisz Ps: kod z obrazk...
Pierwszy człowiek trzeźwo myślący ...
Problem jest, ale jako 18 latek mo...
Opisywana sytuacja po części wynik...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

29.12.2012 21:22

10,9,8.......

Ni ku ta, nie będę składał tutaj życzeń noworocznych, nawet nie będę wysyłał sms-ów, bo jak ktoś nie ma czasu zadzwonić, to już lepiej aby w ogólnie tych życzeń nie składał. A co do odliczania, to tym razem o światłach....

Na pewno każdy z Was zauważył, że GDDIK jak i inni zarządcy dróg, zaczęli nas w sensie kierowców, nie tylko jednośladów, traktować jak kompletnych imbecyli i głąbów, których trzeba za rączkę prowadzić. Doprowadziło, to do sytuacji, gdzie na kilometr drogi mamy nastawiane 3 światła, 2 światła dla pieszych, z 3 wysepki i jeszcze dwa garby zwalniające.

Ja wszystko rozumiem i jestem za tym aby zwiększać bezpieczeństwo na drodze, ale moment. Czy czasem nie jest tak, że z roku na rok zwiększa się ilość rejestrowanych samochodów i motocykli, a drogi jakoś nie rosną? Do czego zmierzam? Przede wszystkim do braku poprawy bezpieczeństwa na drogach, a co równie istotnie do zmniejszania skutków zwiększającej się ilości pojazdów na drogach, czyli korkach.

W ostatnich latach Unii wpompowała w nasz wątpliwej jakości asfalt miliardy ojro, a nasz kraj nadal przypomina jeden wielki plac budowy. Nie gminy, gdzie za unijna kasę nie powstałoby nowe rondo, oświetlone przejście dla pieszych ze światłami i co najmniej tuzin innych rozwiązań mających zapewnić po pierwsze, bezpieczeństwo mieszkańcom ów miasteczka, a po drugie spowolnić prędkość przejeżdżających samochodów. Zastanawiam się tylko, czy budowniczy nie zabrnęli za daleko w pewnych rozwiązaniach. Na przykład weźmy mała miejscowość, gdzie ruch samochodowy jest umiarkowany i przejście dla pieszych jest dobrze oświetlone. W przeciągu kilku ostatnich lat, albo i dłużej (nie pamiętam) na tym przejściu nie doszło do żadnego wypadku. Po pierwsze dlatego, że z tego przejścia nikt nie korzysta, a po drugie że jest zbyt mały ruch. Po jaką cholerę stawiać w takim miejscu światła dla pieszych, których nikt nie używa? Nie byłoby w tym nic irytującego, gdyby nie fakt, że światła dla samochodów, co kilkanaście sekund zmieniają się na kilka sekund na czerwone, zmuszając kierowców do bezsensownego zatrzymania się.

Jest to typowy przykład naszych ambicji, które w żaden sposób nie przekładają się na potrzeby i pozytywne skutki. Za to na KENie w Warszawie montuje się „szatkownice”, która każdego motocyklistę rozpłata w trzy równe kawałki, kiedy będzie miał z nią styczność. Absurdów i zbędnych cudów techniki montuje się u nas na potęgę, ale my zawsze lubiliśmy dużo. Na słupie musza wisieć przynajmniej dwa znaki i na kolejnym znajdującym się 50 m dalej kolejne dwa, tak aby przypadkiem nie ominęła nas cenna informacja o tym, że przed nami zakręt.

Ja naprawdę nie mam nic przeciwko dobrym rozwiązaniom dla ruchu drogowego, które wszystkim ułatwią życie i sprawią, że jadąc z dzieckiem do szkoły nie będziemy się musieli obawiać szalonego kierowcy tira, który będzie pędził 120 km/h (bo światła na skrzyżowaniach mu na to nie pozwolą), ale na litość boską, niech ktoś weźmie te urzędnicze łby i w nie naleje trochę oleju i powie, że co za dużo to nie zdrowo.

O fotoradarach nawet nie będę wspominał, bo to szkoda klawiatury strzępić…..

Komentarze : 0
<ten wpis nie był jeszcze komentowany>
  • Dodaj komentarz